Kiedy zadzwonił do mnie Pan Michał zadał bardzo nietypowe pytanie. Czy widziałam kiedyś Anioła? Pytanie wprowadziło mnie w konsternacje. Pan Michał kontynuował dalej. Mówi, że w szpitalu w Kluczborku do którego trafił, gdy jego temperatura ciała wynosiła 39,5 C oraz stał się bardzo słaby spotkał 6 Aniołów. Ubranych w białe fartuchy i maski. Podczas naszej rozmowy Pan Michał powiedział , że podczas jego 10 dniowego pobytu w szpitalu zmarły 3 osoby, które leżały w tym samym pomieszczeniu. Wszystkie osoby miały choroby współistniejące. Pan Michał również 1, 5 miesiąca temu przeszedł zawał mięśnia sercowego, który istotnie wpłynął na osłabienie systemu odpornościowego organizmu.
Agnieszka Stąpor: Panie Michale co było najtrudniejszym doświadczeniem z jakim musiał Pan zmierzyć się podczas choroby?
Michał P. : Najgorsze dla mnie było poczucie samotności. Żona została w domu, ona była w kwarantannie domowej. Nie miała żadnych objawów , test wyszedł negatywnie, a ja byłem 80 km od domu całkiem sam. Z myślą , że mogę nigdy stąd nie wyjść. Na mojej Sali bardzo dużo się modliliśmy. Wiara dodawała nam siły.
Agnieszka Stąpor: Co by Pan powiedział swoim kolegom i koleżankom z Klubów Seniora?
Michał P: Pani Agnieszko myślę, że dostałem drugą szanse. Chce ją dobrze wykorzystać i powiem jedno, że powinniśmy się cieszyć tym co mamy bo życie jest kruche. Nie wiem, co będzie jutro, ale doceniam to co mam. Kiedy odchodziłem ze szpitala, podziękowałem personelowi medycznemu, w szczególności Panią pielęgniarkom, które walczą o nas na pierwszej linii frontu. To moje Anioły , które były dla mnie bardzo opiekuńcze i pomagały zmagać się z samotnością.
Agnieszka S: Dziękuję za szczerą wypowiedź. Życzę dużo zdrowia dla całej rodziny!
Myślę , że czasem zwykła rozmowa telefoniczna, możliwość podzielenia się z kimś swoimi trudnymi doświadczeniami sprawia, że mamy o połowę mniej zmartwień. Zwłaszcza , że potrafiłam wyobrazić sobie co przeżywał Pan Michał z racji tego , że sama nie tak dawno przechodziłam koronawirusa.
Moje objawy były inne niż Pana Michała. Na pierwszym planie pojawiło się ogromne osłabienie, brak smaku i węchu oraz ucisk w klatce piersiowej. Ciężko się oddychało i temperatura ciała podwyższyła się do 38. 7 C. Zadzwoniłam do swojego lekarza rodzinnego, która powiedziała mi, że muszę zrobić wymaz, gdyż objawy mogą świadczyć o chorobie SARS – CoV – 2. Pojechałam na wymaz. Wynik pozytywny uzyskałam po 24 godzinach. Przez pierwsze dni zmuszałam się do zjedzenia choćby kromki chleba na śniadanie. Po pierwsze miałam silny jadłowstręt. Po drugie po jedzeniu człowiek był całkowicie wyczerpany. Po takiej kromce musiałam się od razu położyć. Z obiadu byłam w stanie wmusić w siebie zupę. Nie było mowy, żebym zjadła cokolwiek więcej. Tę zupę jadłem tylko dlatego, że wiedziałam, że muszę mieć jakikolwiek podkład pod taką ilość tabletek. Bez tego chyba by mi nie wytrzymał przewód pokarmowy. Cały przebieg był dość spokojny. Choć co było na pewno inne niż w przypadku grypy to ogólne mocne zmęczenie oraz silny ból głowy. Nie miałam siły wstać z łóżka.
Ostatnią historią jest przypadek Pani Jadwigi Kubuszewskiej.
Pewnego dnia wróciłam z zakupów w godzinach przed popołudniowych i chciałam się napić kawy. Zrobiłam kawę jednak nie poczułam jej smaku i zapachu. Zaniepokoiło mnie to i zadzwoniłam do swojego lekarza rodzinnego. Lekarz powiedział, że to jeden z symptomów choroby COVID- 19 i skierował mnie na test. Test wyszedł pozytywny. W izolacji domowej przesiedziałam 14 dni. Po skończonej izolacji lekarz powiedział, że ponownych testów nie trzeba robić, bo chorobę przeszłam łagodnie. Ja miałam szczęście ale moi znajomi przeszli bardzo ciężko leżąc w szpitalu. Dlatego apeluję do starszych ludzi , żeby zostali w domach i dbali o siebie.
Przeszliśmy koronawirusa, każdy z nas inaczej, ale wszyscy jednym głosem mówimy, że personel medyczny, który zajmuje się chorymi zasługuje na ogromny szacunek. Każdego dnia narażają swoje życie na niebezpieczeństwo. Rozmawiając z pielęgniarką pracującą na oddziale zakaźnym szpitala w Kędzierzynie – Koźlu Panią Bożeną usłyszałam słowa, które będą ze mną na długo mianowicie, że dzień zaczyna od : przeżegnania się w imię Ojca i Syna. Bo nie wiem, co będzie dalej” Pielęgniarki zgodnie mówią, że z taką sytuacją spotykają się pierwszy raz w życiu, jednak ich determinacja i poświęcenie w stosunku do pacjentów procentuje.
Zapytałam również jakie rzeczy zabrać do szpitala, gdyby zaistniała taka konieczność:
Pacjent który został skierowany do leczenia planowego w szpitalu powinien zabrać ze sobą: osobiste przybory toaletowe, sztućce, piżamę lub koszulę nocną, szlafrok, ręcznik, bieliznę i pantofle/kapcie.
W przypadku przyjęcia do szpitala w stanie nagły, (zagrożenie zdrowia i życia); wyżej wymienione rzeczy osobiste powinny zostać dostarczone pacjentowi przez rodzinę lub opiekuna .
Pacjent powinien oddać odzież i obuwie wyjściowe do przechowania w szpitalnym depozycie ubrań.
Pieniądze i przedmioty wartościowe pacjent może złożyć w depozycie szpitala i otrzymać je za pokwitowaniem w dniu wypisu. Szpital nie odpowiada za przedmioty wartościowe i pieniądze zatrzymane przez pacjenta, nie przekazane do depozytu.
Telefony komórkowe, komputery przenośne i inny sprzęt elektroniczny mogą być używane w salach chorych przez pacjentów wyłącznie za zezwoleniem ordynatora lub jego zastępcy, ponieważ takie urządzenia mogą zakłócić pracę elektronicznego sprzętu medycznego.
Dbajcie o siebie i bliskich. Jeśli nie musicie zostańcie w domu. Nie przegapcie momentu by powiedzieć swoim bliskim, że są ważni i kochani. Zawsze mamy czas by coś naprawić. Dziś jest zawsze świeże i wolne od błędów wykorzystajmy ten fakt !!! Powodzenia .