„ Dojrzałem by nie pić” – prawdziwa historia Pana Michała,

„ Dojrzałem by nie pić” – prawdziwa historia Pana Michała, który uczęszcza do Klubu Seniora w Zdzieszowiach. Podzielił się swoim życiem, aby dać przykład innym potrzebującym wsparcia, że można i da się wyjść z nałogu .

Pan Michał Pawleta wyraził zgodę na publikację zdjęć oraz swoich danych. Nie wstydzi się tego, że ma za sobą ciężki okres w życiu. Pragnie tą historią motywować innych, gdyż czuje, że ma dług wdzięczności , który pragnie spłacić właśnie dając nadzieje innym chorym .

Agnieszka Stąpor : Panie Michale jak długo jest Pan trzeźwym alkoholikiem?

Michał Pawleta : Nie brałem alkoholu do ust od 28 lat.

Agnieszka Stąpor : Czy może mi Pan powiedzieć od czego zaczęły się Pana problemy z alkoholem?

Michał Pawleta : Pracowałem w Zakładach Koksowniczych w Zdzieszowicach. Miałem zdrową, szczęśliwą rodzinę. Dwójkę dzieci i żonę.  W latach 90tych było dużo barów w mieście, miałem dużo znajomych i zarobki też były dobre. Często po pracy dla towarzystwa wypijaliśmy piwko , dwa…było przyjemnie.  To co przyjemne szybko wciąga. Nie wiem kiedy okazało się , że stałem się uzależniony od alkoholu. Nie umiałem się przyznać sam przed sobą , że mam problem. Zaniedbywałem rodzinę. Bywało tak, że wracałem do domu, aby się przespać i rano pójść do pracy. Awantury w domu były częste wiec uciekałem z domu, aby zatopić smutki i pocieszyć się z „kolegami”. Wpadłem w błędne koło, z którego nie było wyjścia.

Agnieszka Stąpor : Co wydarzyło się w Pana życiu , że zaczął Pan szukać pomocy?

Michał Pawleta : Pewnego dnia zabrałem dzieci na Górę św. Anny, aby kupić im lody , ale szedłem z zamysłem żeby się napić. Jakaś niewidzialna ręka kazała nam pójść do Sanktuarium. Jak tam weszliśmy do kościoła uklęknąłem i poprosiłem Boga,  by dał mi siłę i pomógł wyjść mi z dna. Od tego momentu moje życie zaczęło się zmieniać. Nie od razu było kolorowo. Były momenty załamania.

Agnieszka Stąpor : Jaką rolę odegrała Pańska rodzina w procesie uzdrawiania?

Michał Pawleta: Moja żona i dzieci to ciche Anioły – bohaterowie. W pewnym momencie doszło do tego ,że moja żona złożyła papiery rozwodowe. Nie mogła patrzeć jak się staczam a co gorsze jak pcham ich w dół. Miałem wybór albo poddam się 3 miesięcznej kuracji w ośrodku leczenia odwykowego w Woskowicach Małych albo zostanę sam. Wiedziałem, że bez pomocy specjalistów sobie nie poradzę. Udałem się do Ośrodka gdzie spędziłem ponad 3 miesiące. Kiedy zaczynaliśmy terapię było nas 24 osoby. Skończyło nas 3.  Wcześniej uczęszczałem też na mityngi AA.

Agnieszka Stąpor: Co dodawało Panu siły podczas pobytu?

Michał Pawleta : Na pewno to, że mam szanse stać się lepszy. Miałem po co walczyć – rodzinę… Mieliśmy tam zajęcia codziennie, terapia wspólna. Każdy z nas opowiadał swoją historię, był też terapeuta, który opowiadał historie ze swojego życia , aby nas podbudować. Nie byliśmy zamknięci. Mogliśmy normalnie wychodzić, kupować rzeczy w pobliskim sklepiku. Właśnie na tym popłynęli moi kompani z grupy. Chodzili kupować piwo, wódkę jednak Pani z kiosku znała wszystkich nowych, więc za nim doszli do Ośrodka był już telefon i kontrola. Na pewno pomogła mi silna wola.

Agnieszka Stąor : Jak rodzina zachowywała się w stosunku do Pana np. podczas imprez rodzinnych?

Michał Pawleta : Tak naprawdę nikt nie wiedział jak ma się zachować. Na początku nie chodziliśmy na tego typu imprezy , by uniknąć kontaktu z rzeczami, które mogłyby przyczynić się do powrotu do nałogu. Unikałem nawet sklepów, piekarni, gdyż w tych czasach tam też można było kupić alkohol. Po jakimś czasie, koło 4 lat zaczęliśmy chodzić na urodziny, komunie jednak zawsze z dala ode mnie były kieliszki, butelki. Rodzina dbała, aby nigdy nic mnie już nie podkusiło. Jestem wdzięczny swojej żonie , dzieciom i wierze, gdyż to dzięki nim dziś siedzę tu z Panią i mogę być dumny z tego, że żyje i cieszę się każdym dniem.

Wywiad z Panem Michałem przeprowadziła Pani Psycholog Agnieszka Stąpor.

Komentarz

Osoby, które chcą stawić czoła chorobie alkoholowej mają przed sobą niezwykle trudne zadanie. Pan Michał od 28 lat jest trzeźwy. Najtrudniejsze były początki wyjścia z nałogu. Dzisiaj pomaga innym, bo to właśnie osoba z takim bagażem doświadczeń okazuje się być ogromnym wsparciem dla alkoholika i jego rodziny.

Pan Michał wielokrotnie powtarzał, że miał ogromne szczęście, bo była obok niego żona. Jest jej za to bardzo wdzięczny, bo choć zmienił ich życie w piekło, ona zdecydowała się przy nim zostać. Dziękuje jej za to każdego dnia.

Ogromnym wsparciem dla osób chcących wyjść z nałogu jest ogólnopolska infolinia AA. Na numer 801 033 242 można dzwonić codziennie od godziny 8.00 do 22.00.