U wielu osób, które miały styczność z pacjentem z chorobą otępienną, pojawiają się obawy przed zachorowaniem na “to samo”. U bliskich chorego, a nawet samych chorych na początku procesu otępiennego, pojawiają się z kolei pytania, czy można było coś zrobić, żeby otępienie nie wystąpiło. Jeśli tak, to co? Chory sam jest sobie “winny” czy może nie miał wpływu na pojawienie się choroby? Czy otępieniu można w ogóle zapobiegać?
Prawdopodobieństwo wystąpienia otępienia wzrasta wraz z wiekiem, ale pamiętajmy, że otępienia nie “wywołuje” wiek sam w sobie. Z upływem lat dochodzi raczej do kumulacji tzw. czynników ryzyka rozwoju otępienia. Szacuje się, że w Polsce na otępienie cierpi ponad 500 tys. osób, z czego u ok. połowy rozpoznano otępienie w przebiegu choroby Alzheimera. Oznacza to, że u ok. 250 tys. osób otępienie jest wywołane uszkodzeniem mózgu o innej etiologii (pochodzeniu) niż choroba Alzheimera. Każda choroba wywołująca otępienie ma nieco inne czynniki ryzyka – np. u jednej osoby otępienie wynika z udaru mózgu, u innej z urazu czaszkowo mózgowego, a jeszcze kolejnej z pierwotnej choroby neurodegeneracyjnej (czyli takiej, która niszczy właśnie “docelowo” mózg, jak np. choroba Alzheimera czy zwyrodnienie czołowo-skroniowe).
W worku “otępienie” kryją się stany o różnym obrazie i różnych przyczynach. Jednym przyczynom łatwiej zapobiegać, bo w większym stopniu poddają się naszej kontroli, a przeciwdziałanie innym jest trudne lub w ogóle niemożliwe. Do szuflady “bardziej kontrolowalnych” przyczyn możemy wrzucić np. piractwo drogowe, prowadzenie po alkoholu, jazdę na rowerze / koniu / motorze bez kasku, narażanie się na zatrucia substancjami psychoaktywnymi / toksycznymi, podtopienia czy ryzykowne popisy w towarzystwie (ludzka fantazja nie zna granic) – mogą one powodować niedotlenienie lub mechaniczne uszkodzenie mózgu. Nie wszystkie wypadki oczywiście możemy kontrolować (co wynika z definicji słowa “wypadek”), ale warto zminimalizować ich ryzyko. Natomiast szuflada “niekontrolowalnych” przyczyn to przede wszystkim geny – część genów “wywołuje” pewne choroby otępienne, część genów po prostu zwiększa ryzyko wystąpienia otępienia, a jeszcze inne geny stanowią czynnik ochronny przed zachorowaniem. Nie mamy wpływu na to, jaką konstelację genów odziedziczyliśmy.
Wyróżniłabym jeszcze trzecią – może najważniejszą szufladę czynników ryzyka otępienia – szufladę, do której niechętnie zaglądamy, bo związana jest ona ze stylem życia. Jak mamy żyć, żeby dbać o mózg? Najczęstszym typem otępień (po tych wywołanych chorobą Alzheimera) są otępienia naczyniopochodne oraz mieszane (nakładanie się np. naczyniowych uszkodzeń mózgu i alzheimerowskich). Mózg i układ sercowo-naczyniowy są nierozerwalnie związane – kondycja układu sercowo-naczyniowego szybko przekłada się na stan mózgu. Dobrze byłoby zatem kontrolować ciśnienie tętnicze krwi, poziom cukru, profil lipidowy, wykonywać regularnie zalecane badania profilaktyczne i przesiewowe, a jeśli zauważy się niepokojące objawy – starać się zdiagnozować problem i stosować się do zaleceń specjalistów, konsultować z nimi swoje wątpliwości i obawy, zadawać pytania na temat swojego stanu zdrowia.
Ważne jest utrzymywanie prawidłowej masy ciała, ruch na świeżym powietrzu (coraz więcej badań pokazuje, że jest on dla mózgu ważniejszy niż poziom wykształcenia) oraz zdrowa dieta (wskazuje się na dobroczynny wpływ diety śródziemnomorskiej) i ograniczenie spożycia cukrów prostych. Jeśli nie jest to oczywiste, to przypominam też o wykluczeniu substancji psychoaktywnych – papierosów, alkoholu i innych. Mózg na każdym etapie życia potrzebuje aktywności – aktywności poznawczej (związanej przede wszystkim z kreatywnością, rozwiązywaniem nowych problemów, nauką języków obcych) i społecznej (kontakty z innymi ludźmi to ogromna stymulacja dla mózgu!). Stres i wysoki poziom kortyzolu (“hormonu stresu”) może negatywnie wpływać na stan mózgu (i całego organizmu) – nie powiem, że należy unikać stresu, bo jest to idea piękna, lecz utopijna. Można natomiast uczyć się efektywnych i zdrowych strategii radzenia sobie ze stresem oraz modyfikowania swojego środowiska tak, by lepiej pasowało do naszego temperamentu i osobowości – pomocny może okazać się w tym psycholog lub psychoterapeuta.
Podsumowując, na pewne czynniki ryzyka rozwoju otępienia nie mamy wpływu (np. geny, wypadki, niektóre choroby). Z perspektywy specjalisty jednak największy smutek i złość odczuwam, patrząc na uszkodzenia mózgu wynikające z przyczyn, którym (przynajmniej do pewnego stopnia) można było zapobiec. Mam wrażenie, że hasła propagujące zdrowy styl życia (zdrowe odżywianie się, ruch, badania profilaktyczne, aktywność umysłowa) stały się już tak wyświechtane, że tracą na znaczeniu. Może są banalne, ale nadal prawdziwe. Uświadamia mi to dobitnie każdy pacjent, u którego można domniemać, że otępienie rozwinęło się właśnie w związku z niehigienicznym stylem życia (i myślę tu nie tylko o seniorach, ale też osobach w 3. czy 4. dekadzie życia). Starajmy się nie myśleć w sposób czarno-biały (wszystko albo nic) – “skoro moja babcia miała chorobę Alzheimera, a matka udar, to ja pewnie też jestem w grupie ryzyka, więc już nie warto o siebie dbać”. Redukcja ryzyka otępienia to budowanie “ochronnego buforu” z malutkich cegiełek od czasu życia płodowego aż po śmierć. Zawsze warto dbać o utrzymanie mózgu w jak najlepszym stanie. Nawet jeśli wystąpi jakiś problem zdrowotny, to w im lepszej ogólnej kondycji w niego “wchodzimy”, tym lepsze jest z reguły rokowanie i łagodniejszy przebieg choroby – w dużej mierze sprawdza się to też w przypadku chorób otępiennych.
Pozdrawiam, Agnieszka Stąpor